Nie było łatwo - ale udało się. Kolorowe koczyki bez granatu i szarości - oczywiście można uznać, że srebrne dodatki będą udawać szary kolor...ale wolę wersję, że jednak srebrny to nie jest szary ☺ Wiele uroku dodaje kolczykom aplikacja w kształcie kokardki - czy Wam też się podoba?
29 stycznia 2013
25 stycznia 2013
Baby blues
Te kolczyki zrobiłam już jakiś czas temu, ale zapomniałam zrobić im zdjęcia. Zatem dziś, biało-grantowe kolczyki z białym kamieniem (oczywiście nie pamiętam już co to dokładnie za kamień - najważniejsze że kamień naturalny, a nie plastik ♥). Wykończone posrebrzanym zapięciem. Trochę mi zajęło dopasowanie projektu do tego zapięcia, ale wydaje mi się, że wyszło całkiem nieźle.
A już wkrótce pojawią się tu koczyki w żywszych kolorach, choć jakoś tak zawsze wplącze mi się w projekty jakiś granat czy szarość.
24 stycznia 2013
Ski glamour...
Wakacje i po wakacjach... A po powrocie takie przemyślenia.
Na jednej ze stacji na stoku wisiała taka oto reklama:
Bardzo droga, bardzo ekskluzywna i ciesząca oko tysiącem braw i wzorów biżuteria. A teraz spróbujmy sobie wyobrazić pewną sytuację - wysiadamy z zatłoczonej kolejki. Wolniutko poruszamy się w tłumie do wejścia na stok. Oczywiście w strojach narciarskich czy snowboardowych. Jest mroźno i śnieżnie. Odliczacie sekundy do pierwszego zjazdu. Ubrani na sportowo, często też bardzo kolorowo, a przede wszystkim ciepło i wygodnie, a nad głową...no właśnie...wisi baner reklamowy biżuterii. Nie ukrywam, że zaciekawiła mnie ta reklama. Rozumiem, że kobiety powinny dbać o swój wizerunek w każdym miejscu, ale nie sądziłam, że nawet na stoku będą mnie ścigać specjaliści reklamowi. Do tej pory narciarski glamour kojarzył mi się raczej z kupowaniem kijków narciarskich pod kolor kurtki, butów i nart w tych samych odcieniach. Nie mówiąc już o goglach i kasku (dla odważnych wersja z czapką z pomponem zamaist kasku - a pompon im większy tym lepszy). Jest też dojrzała wersja glamour'u - z kombinezonem jednoczęściowym i paskiem z ozdobną klamrą - ale to wersja dla bardzo odważnych z wysokim poczucem własnej wartości. Poza tym pod kurtką też trzeba mieć czym się pochwalić na ewentualnym apre-ski. FW poszedł jednak o krok dalej... Tylko gdzie? A ja właściwie zadaję sobie pytanie - jak ja mam to rozumieć i jak odczytywać przesłanie - mam jednak swoje hipotezy:
H1: Ludzie na wakacjach są zrelaksowani i szczęśliwi, nie spodziawają się też reklamy biżuterii (element zaskoczenia) i jak zobaczą markę w miłym otoczeniu, to kto wie, może za jakiś czas - jak przypadkiem znajdą się przed sklepem tej marki - ona powie do niego: "poptarz kochanie, to sklep z tą wspaniałą biżuterią, której banner widzieliśmy na wakacjach w miejscowości XYZ. Pamiętasz jak było fajnie wtedy? Może wybierzemy coś dla mnie, co będzie mi się kojarzyło z wyjazdem?" Mężczyzna oczywiście ochoczo przystaje na jej propozycję. Możliwe? - pewnie możliwe...
H2: Druga wersja wydarzeń ma się następująco - nie udało się do końca wyremontować przyjścia w kolejce i został kawałek nieotynkowanej ściany. Okazało się, że ciocia jednego z pracowników pracuje w takiej jednej firmie i ma w piwnicy jeszcze jakiś stary banner i w sumie to mogą go tam powiesić przed ukończeniem remontu... I tak banner zawisł - a ja zachodzę w głowę, co autor miał na myśli umieszczając reklamę w takim miejscu.
Pewnie już nigdy się nie dowiem jak FW wpadło na to, żeby reklamować się na stoku. Trochę szkoda...
A na koniec kilka zdjęć z wyjazdu - już bez zbędnego komentarza.
A jutro nowe zdjęcia kolczyków ♥
A jutro nowe zdjęcia kolczyków ♥
10 stycznia 2013
Limonka!
Dziś taka depresyjna pogoda... Jest zima i pada deszcz! A gdzie jest śnieg? Czemu jest tak ciepło? Te amplitudy temperatur mnie wykończą. I do tego ta szalejąca grypa!!! W związku z szarugą i totalną degrengoladą wrzucam zdjęcie bransoletki, którą zrobiłam w lato - widać po kolorach.
Różowo - limonkowa z magnetycznym zapięciem na różowym, skórzanym rzemyku. Trochę koloru nie zaszkodzi - a co!
Proponuję, żeby każdy jutro założył coś w wyrazistym kolorze - musimy sobie jakoś pomagać przy tak ponurej aurze. Może być drobny dodatek - np. limonkowa bransoletka ♥
A jak kolor nie pomoże - zawsze przecież jest czekolada...
9 stycznia 2013
Mish Mash neklace
Często słyszę pytania o to jak się robi taką biżuterię, ile czasu i z czego?
Oto odpowiedź:
I tak, na sam koniec powstaje takie coś:
Oto odpowiedź:
Na początku jest chaos ☺ Plączące się sznurki i koraliki. Potem jest pomysł i projekt w głowie. Następnie potrzebne jest sporo cierpliwości. Później już w procesie tworzenia (dość długim, kilkunastogodzinnym w przypadku tego naszyjnika) następują różne modyfikacje pierwotnego projektu. Tak naprawdę aż do samego końca nie mam pewności co powstanie - tyle razy w trakcie tworzenie zmienia się koncepcja! I to jest chyba najpiękniejsze w soutach'u - jest tyle możliwości i kombinacji, które nigdy się nie kończą. Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia.
I tak, na sam koniec powstaje takie coś:
7 stycznia 2013
Last minute bracelet!
Dlaczego last minute? W ostatni weekend szłam na przełożoną-z-powodu-choroby, opóźnioną imprezę mikołajkową. Z tym, że przed samym już wyjściem zorientowałam się, że miałam ze sobą przynieść prezent dla dziewczyny. No coż - za późno już było, żeby pójść do sklepu. Ale od czego jest mój magiczny składzik z koralikami? Czary mary i po chwili jest bransoletka. Na szczęście, jak się już na imprezie okazało, prezent przypadł do gustu nowej właścicielce☺
2 stycznia 2013
Przetwory - z Nowym Rokiem!
Choroba, a zaraz potem święta... i tak zabrakło czasu na bloga. Ale z Nowym Rokiem nadrabiam zaległości i już umieszczam kilka słów na temat zeszłorocznych☺ Przetworów 7 w Soho na Mińskiej 25.
Siódma już edycja została zadedykowana dzieciom. Jak doczytałam się na stronie Przetworów idea wzięła się stąd, że część (chyba znaczna) wieloletnich wystawców została właśnie rodzicami i tak jakoś właśnie się stało, że tym razem design miał służyć dzieciom - choć i rodzice mogli znaleźć coś dla siebie.
Na każdego uczestnika czekały dwie części Przetworów - część "przetwórcza" i część "wystawowa". W tej pierwszej miałam wrażenie, że przez chwilę znalazłam się na innej plancie, gdzie motywem przewodnim jest "coś z niczego". Żeby zrozumieć, trzeba to zobaczyć! Konstrukcja z rur i butli gazowych robiąca za pociąg, iglo z pianki, biżuteria z kabli i śrubek... Atmosfera wyjątkowo twórcza!
A dla tych, którzy zmęczyli się artystycznym wysiłkiem czekały niezłe smakołyki!
W drugiej części zaś - prawdziwy raj dla miłośników rękodzieła:
- biżuteria, dodatki, ubrania, torebki, ciekawy design...
Pomysłowe i kolorowe opaski, kolczyki, pierścionki Anny Blauth. Więcej zdjęć znajdziesz na profilu facebook'owym artystki TUTAJ.
Znalazłam również prawdziwą perełkę - przynajmniej dla mnie. Bransoletki z łańcuchów rowerowych. Pięknie wykonane, z kolorowymi zawieszkami. Może kiedyś się jeszcze na nie natknę na innych targach. Oprócz biżuterii, Yogi Babu Projekt (tak nazywa się ta marka), można kupić u nich kosze rowerowe, sakwy, nerki - więcej również na facebook'u TUTAJ.
Na przetworach nie mogło zabraknąć biżuterii z recyclingu!
Nie byłabym też sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na filcowe torebki. Tym razem marki RZECZOwnik - więcej zdjęć można znaleźć na pakamerze TUTAJ.
Było też wiele wspaniałości dla dzieciaków!
Tej ośmiornicy to chyba jednak bym się trochę bała - tak jakoś jej z oczu patrzy...
I na sam koniec - jak dla mnie - hit Przetworów. Młody design. Proste, pomysłowe, ciekawe, z przymróżeniem oka i bardzo...użyteczne! Podkładowca ♥ - owieczka zrobiona ze sklejki, a za futerko robią filcowe podkładki pod kubki! Ręka do góry, komu nie walają się podkładki pod kubki po domu...
Więcej pomysłowych projektów WELL DONE - TUTAJ.
Subskrybuj:
Posty (Atom)