24 stycznia 2013

Ski glamour...

Wakacje i po wakacjach... A po powrocie takie przemyślenia.

Na jednej ze stacji na stoku wisiała taka oto reklama:


Bardzo droga, bardzo ekskluzywna i ciesząca oko tysiącem braw i wzorów biżuteria. A teraz spróbujmy sobie wyobrazić pewną sytuację - wysiadamy z zatłoczonej kolejki. Wolniutko poruszamy się w tłumie do wejścia na stok. Oczywiście w strojach narciarskich czy snowboardowych. Jest mroźno i śnieżnie. Odliczacie sekundy do pierwszego zjazdu. Ubrani na sportowo, często też bardzo kolorowo, a przede wszystkim ciepło i wygodnie, a nad głową...no właśnie...wisi baner reklamowy biżuterii. Nie ukrywam, że zaciekawiła mnie ta reklama. Rozumiem, że kobiety powinny dbać o swój wizerunek w każdym miejscu, ale nie sądziłam, że nawet na stoku będą mnie ścigać specjaliści reklamowi. Do tej pory narciarski glamour kojarzył mi się raczej z kupowaniem kijków narciarskich pod kolor kurtki, butów i nart w tych samych odcieniach. Nie mówiąc już o goglach i kasku (dla odważnych wersja z czapką z pomponem zamaist kasku - a pompon im większy tym lepszy). Jest też dojrzała wersja glamour'u - z kombinezonem jednoczęściowym i paskiem z ozdobną klamrą - ale to wersja dla bardzo odważnych z wysokim poczucem własnej wartości. Poza tym pod kurtką też trzeba mieć czym się pochwalić na ewentualnym apre-ski. FW poszedł jednak o krok dalej... Tylko gdzie? A ja właściwie zadaję sobie pytanie - jak ja mam to rozumieć i jak odczytywać przesłanie - mam jednak swoje hipotezy:

H1: Ludzie na wakacjach są zrelaksowani i szczęśliwi, nie spodziawają się też reklamy biżuterii (element zaskoczenia) i jak zobaczą markę w miłym otoczeniu, to kto wie, może za jakiś czas - jak przypadkiem znajdą się przed sklepem tej marki - ona powie do niego: "poptarz kochanie, to sklep z tą wspaniałą biżuterią, której banner widzieliśmy na wakacjach w miejscowości XYZ. Pamiętasz jak było fajnie wtedy? Może wybierzemy coś dla mnie, co będzie mi się kojarzyło z wyjazdem?" Mężczyzna oczywiście ochoczo przystaje na jej propozycję. Możliwe? - pewnie możliwe...

H2: Druga wersja wydarzeń ma się następująco - nie udało się do końca wyremontować przyjścia w kolejce i został kawałek nieotynkowanej ściany. Okazało się, że ciocia jednego z pracowników pracuje w takiej jednej firmie i ma w piwnicy jeszcze jakiś stary banner i w sumie to mogą go tam powiesić przed ukończeniem remontu... I tak banner zawisł - a ja zachodzę w głowę, co autor miał na myśli umieszczając reklamę w takim miejscu.
Pewnie już nigdy się nie dowiem jak FW wpadło na to, żeby reklamować się na stoku. Trochę szkoda...

A na koniec kilka zdjęć z wyjazdu - już bez zbędnego komentarza.
A jutro nowe zdjęcia kolczyków ♥














  

4 komentarze:

  1. ale piękne zdjęcia. przychylam się do opcji nr 2. sam kiedyś w ten sposób maskowałem ścianę. tylko w moim przypadku był to baner z kampanii do samorządu lokalnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super zdjecia! Ski piateczka dla fotografa. Sam zjadlbym takiego knedla!

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tak, skipiąteczka się zdecydowanie należy. szkoda, że na popularnych portalach narciarskich nie podchwycają tematów glamour!

    OdpowiedzUsuń