Dziś o mojej pewnej rozterce - plastikowa biżuteria, a dokładniej pierścionki. Pamiętam jak byłam mała to był wielki szał na gratisowe, plastikowe pierścionki dodawane do szamponów do włosów (pamiętacie coś takiego?). Z tamtych czasów został mi jeden pierścionek w kolorze butelkowej zieleni (na zdjęciu to ten zupełnie gładki). Ma on już jakieś dwadzieścia kilka lat (czy to już jest vintage?;)). Leżał tak niezauważony, aż ostatnio odkryłam go w swoich zbiorach i... zaczęłam nosić! Tak mi się spodobał, że ostatnio uzupełniłam swoją o kolekcję o kilka innych kolorów.
Muszę Wam jednak przyznać, że mam ambiwalentny stosunek do takiej biżuterii. Z jednej strony lubię jednak rzeczy porządne i dobrej jakości - z drugiej zaś, te pierścionki traktuję trochę z przymrużeniem oka, są fajnym dodatkiem rozweselającym strój. Czy to już tandeta? Nie wiem.
Jak myślicie - plastikowa biżuteria to hit czy kit?
PS
Dziś do sukienki założyłam ten granatowy:)
Niektóre Twoje pierścionki są starsze od niektórych Twoich czytelników - zdecydowanie vintage :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Rafał
Hehe;)
OdpowiedzUsuńPierścionki były dodawane do szamponów l'Oreal? Czy może Ultra Doux? Kiedyś te nazwy no i pierścionek oznaczały dla mnie szczyt luksusu. :)
OdpowiedzUsuńW mojej szkole nosiło się też wtedy plastikowe smoczki na sznurku takie jak tu: http://szafa.pl/c3432035-przywieszki-plastikowe-kolorowe-smoczki.html . Dziwne rzeczy były wtedy modne...
Ten pierścionek jest chyba zrobiony z dobrego plastiku, bo nadal jest gładki i błyszczący mimo noszenia. Dobra jakość to immanentna cecha ciuchów i dodatków vintage. :)
czyli jednak vintage;-) ja z tego okresu pamietam jeszcze bransoletki z muliny i szal na zbieranie karteczek z kolorowych notesikow:-)
OdpowiedzUsuń